Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/391

Ta strona została przepisana.

— Cóż to wam jest, mój Boże! panno Katarzyno? — zapytał Pitoux przestraszony.
— A! — odrzekła Katarzyna — czyż nie rozumiesz? On wie, że Izydor przybył dziś rano do Boursonnes i chce go zabić, jeżeli podejdzie pod folwark.
W tej chwili drzwi od jadalni otworzyły się, i Billot stanął na progu.
— Mój kochany Pitoux — rzekł głosem tak ostrym, że nie dopuszczał odpowiedzi — jeżeliś rzeczywiście wybrał się na króliki, czas już ci będzie założyć sidła; później będzie za ciemno.
— Dobrze, panie Billot — pokornie odparł Pitoux i wyszedł drzwiami na dziedziniec.
Katarzyna udręczona wróciła do swego pokoju, w którym zamknęła się na zasuwkę.
— Dobrze — wyrzekł zcicha Billot — zamknij się, nieszczęsna! nie obchodzi mnie to, bo ja nie z tej strony urządzę zasadzkę.