Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/400

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIX.
WIELKA ZDRADA PANA DE MIRABEAU.

Przypominamy sobie ostatnie słowa pana de Mirabeau, wyrzeczone do królowej w chwili, gdy rozstając się z nim w Saint-Cloud, podała mu rękę do pocałowania:
— Ten pocałunek, Najjaśniejsza pani, ocali monarchję!
Obietnicę tę, dana przez Prometeusza Junonie, bliskiej zdetronizowania, należało urzeczywistnić.
Mirabeau podjął walkę ufny w swa moc, nie zważając, że po tylu nieroztropnościach i trzech spiskach chybionych, wyprawiają go na walkę niepodobna.
Być może, Mirabeau, co byłoby roztropniejszem, byłby walczył czas jakiś jeszcze pod osłona maski, ale nazajutrz po dniu przyjęcia u królowej, przyszedłszy na Zgromadzenie, spostrzegł gromadki ludzi i usłyszał krzyki.
Zbliżył się do tych grup i zapytał o przyczynę wrzasków.
Podawano sobie broszurki.
Potom, od czasu do czasu głos jakiś krzyczał:
Wielka zdrada pana de Mirabeau! Wielka zdrada pana de Mirabeau!
— Aha! — rzekł, dobywając z kieszeni sztukę monety — zdaje mi się, że to mnie dotyczy!... Mój przyjacielu — rzekł do kolportera, rozdającego broszurki — co kosztuje ta „wielka zdrada?“
Kolporter spojrzał mu w twarz.
— Panie hrabio — rzekł — ja rozdaję je darmo.
I dodał ciszej:
— A broszura wyszła w stu tysiącach egzemplarzy.