Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/412

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXI.
NIEMA RODZINY POZA CZWARTYM STOPNIEM.

Mirabeau nie miał jeszcze urządzonego domu, a tem samem i własnego powozu. Służący poszedł wiec nająć dorożkę.
W owym czasie było to podróżą prawdziwa jechać do Argenteuil, dziś jedzie się tam jedenaście minut, a za lat dziesięć i jedenaście sekund wystarczy.
Dlaczego Mirabeau wybrał właśnie Argenteuil? Bo jego wspomnienia, jak to mówił doktorowi, łączyły się z tem miasteczkiem, a człowiek tak bardzo potrzebuje podwoić swe krótkie istnienie, że jak może czepia się przeszłość i, aby go nie tak prędko pociągnęła przyszłość.
W Argenteuil, ojciec jego, margrabia de Mirabeau, 11 lipca umarł, jak powinien umrzeć prawdziwy szlachcic, który nie chce być obecnym przy wzięciu Bastyljj.
Dlatego przy końcu mostu Argenteuil Mirabeau zatrzymał powóz.
— Czyśmy już przybyli? — spytał doktór.
— Tak i nie. Nie jesteśmy jeszcze w zamku Marais, który leży o kwadrans drogi za Argenteuil; ale, kochany doktorze, nasza podróż, to nie zwyczajne odwiedziny, lecz pielgrzymka.
— Pielgrzymka? — podjął Gilbert a uśmiechem — a do jakiego świętego?
— Do świętego Riquetti, kochany doktorze. To święty, którego ludzie kanonizowali. Tu zmarł jak meczennik Riquetti, margrabia de Mirabeau, przyjaciel ludzi, wskutek rozpusty i nadużyć swego niegodnego syna, Honorjusza-Gabriela-Wiktora Riquetti, hrabiego de Mirabeau.