Ta strona została przepisana.
— A! — doktorze — rzekł — oto człowiek, który nie czytał jeszcze: Wielkiej Zdrady pana de Mirabeau.
Teisch powrócił.
Za nim szedł młodzieniec.
— O! panie hrabio — zawołał tenże z prawdziwem uwielbieniem — dozwól mi udzielonego Kartuszowi zaszczytu, pocałowania twej ręki.
Mirabeau roztworzył ramiona i przycisnął młodzieńca do piersi.
— Panie hrabio — powiedział tenże — nazywam się Mornais; gdybyś potrzebował kiedy kogo, coby umarł za ciebie, pamiętaj o mnie.
Łzy napełniły oczy Mirabeau.
— Doktorze! — rzekł — oto ludzie, którzy nas zastąpią. Zdaje się, że więcej od nas warci, słowo honoru!