powinienbym tu zostać, zachęcać i dodawać ci odwagi: ale boje się, zbrakłoby mi siły: jeżeli jednak chcesz...
Katarzyna zarzuciła mu rękę na szyję.
— Idź — powiedziała — idź; dziękuję ci za tyle miłości, że nie możesz patrzeć, jak ja cierpię.
Izydor przycisnął usta do ust biednego dziecka, ścisnął raz jeszcze dłoń doktora Raynala i wybiegł z pokoju.
Przez dwie godziny tułał się jak duchy, o których mówi Dante, że nie mogą się zatrzymać, a jeśli spoczną, demon odrzuca je dalej rozpalonem żelazem.
Co chwila, zakreśliwszy mniejsze lub większe koło, wracał Izydor do tych drzwi, poza któremi spełniała się bolesna tajemnica. Ale prawie równocześnie krzyk Katarzyny oddalał go stamtąd i zmuszał znowu do błądzenia.
W końcu usłyszał, jak zawołał nań doktór, i drugi głos słaby, a słodki.
W dwóch skokach był u drzwi otwartych tym razem, na progu których stał doktór, trzymając dziecię na ręku.
— Niestety! niestety! Izydorze! — rzekła Katarzyna — teraz jestem podwójnie twoją... twoją jako kochanka, twoją, jako matka!
W tydzień potem, o tej samej godzinie, w nocy z 13 na 14 lipca, drzwi te otwarły sieę dwóch ludzi niosło w lektyce kobietę i dziecko, które eskortował młody człowiek na koniu, zalecając niosącym jak największą ostrożność. Przybywszy na gościniec, prowadzący z Haramontu do Villers-Cotterets, orszak zastał dużą karetę, zaprzężoną w trzy konie, do której siadła matka z dzieckiem.
Młodzieniec wydał wtedy kilka rozkazów swemu służącemu, zeskoczył z konia i wsiadł zkolei do powozu, który, nie zatrzymując się, ani przejeżdżając przez Villers-Cotterets, ruszył szybko do Paryża.
Młodzieniec, wyjeżdżając, zostawił sakiewkę złota dla ojca Clouis, a młoda kobieta list do Pitoux.
Doktór Raynal orzekł, że ze względu na szybkie polepszenie zdrowia chorej i dobrą budowę dziecka, które było chłopcem,
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/443
Ta strona została przepisana.