które się oddaliła, i puścił się jej śladem, nim jeszcze fałd jej sukni jedwabistej znikł na załamie korytarza.
Ale ona, słysząc po za sobą kroki, poszła prędzej, jakby obawiała się ścigania.
Sebastjan pośpieszył jak mógł: korytarz był ciemny; obawiał się, aby mu i teraz drogie jego widziadło nie znikło.
Ona, słysząc chód coraz bliższy, przyśpieszyła kroku, oglądając się.
Sebastjan wydał lekki okrzyk radości; była to ona, ta sama!
Ze swej strony, kobieta, widząc chłopca biegnącego za nią z wyciągniętemi rękoma, i nie rozumiejąc tego ścigania, przybyła do schodów i spuszczała się po nich.
Ale zaledwie uszła jedną kondygnację, już Sebastjan ukazał się u brzegu korytarza, wołając:
— Pani! pani!
Głos ten wywarł dziwne wrażenie na całą istność młodej kobiety. Zdawało jej się, że czuje jakiś cios, uderzający ją w serce, cios pół bolesny, pół rozkoszny, a z serca płynący razem ze krwią po żyłach i sprowadzający dreszcz po calem ciele.
Nie rozumiejąc jednak jeszcze ani tego wezwania, ani tego wzruszenia, którego doznała, podwoiła kroku i uciekać poczęła.
Nie była już jednak tak oddaloną, iżby jej chłopiec nie dogonił.
Prawie razem znaleźli się na końcu schodów.
Kobieta puściła się na dziedziniec. Tam czekał na nią powóz, służący trzymał drzwiczki otwarte.
Weszła spiesznie i usiadła.
Ale nim drzwiczki się zamknęły, Sebastjan wślizgnął się między nie i lokaja, i uchwyciwszy kraj szaty Andrei, całował go namiętnie, wołając:
— O! pani, o! pani.
Kobieta spojrzała wtedy na tego ślicznego chłopaka, który ją zrazu przestraszył i głosem czulszym niż zwykle, lubo jeszcze nieco wylęknionym zapytała:
— Dlaczego tak biegniesz za mną, moje dziecko? dlaczego wołasz za mną, czego chcesz odemnie?
— Ja ciebie chcę widzieć... — odrzekł chłopiec zadyszany, chcę cię ucałować...
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/45
Ta strona została przepisana.