Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/450

Ta strona została przepisana.

aby przejść koło ołtarza, potem łączyły się po za nim, głową docierając do galerji, kiedy ogon ogromnego węża dotykał ostatnim pierścieniem łuku tryumfalnego.
Po za wyborcami, przedstawicielami gminy, zgromadzeniem narodowem, posuwała się reszta orszaku: stowarzyszeni, deputacja, wojskowi i gwardja narodowa.
Każdy departament miał odrębną chorągiew, ale opasaną, owiniętą, znarodowioną, wielkiem kołem trójkolorowych chorągwi.
Jednocześnie z prezesem zgromadzenia zasiadł król na swym fotelu, a królowa na trybunie.
Niestety! biedna królowa! dwór jej był nędzny. Najlepsze przyjaciółki ja opuściły: gdyby wiedziały, że dzięki Mirabeau, król otrzymał dwadzieścia pięć miljonów uposażenia, możeby wróciły z nich niektóre; ale nikt o tem nie wiedział.
Tego zaś, którego daremnie szukała oczyma Marja-Antonina, wiedziała, że nie złoto ani potęga ku niej nie ciągnęły.
W braku jego chciała wzrok zatrzymać na jakiej twarzy przyjaznej i oddanej.
Spytała, gdzie jest pan Izydor de Charny, i dlaczego obrońcy władzy królewskiej nie stoją przy królu lub u stóp królowej.
Nikt nie wiedział, gdzie się podziewa Izydor de Charny, a gdyby jej kto powiedział, że w tej chwili wiezie młodą chłopkę, swoją kochankę, do małego domku na pochyłości Bellevue, wzruszyłaby litościwie ramonami, a serce jej nie ścisnęłoby się zazdrością.
Kto wie zresztą, czy dziedziczka Cezarów nie zgodziłaby się oddać tronu i korony, aby zostać skromną wieśnaczką, kochaną przez Oliviera, jak Katarzyna przez Izydora.
Bezwątpienia, te były jej myśli, kiedy Mirabeau podchwytując jedno z jej spojrzeń wątpliwych, pól promieniejących słońcem, pól zamroczonych burzą, zapytał prawie głośno:
— O czemże myśli ta czarodziejka?
Gdyby Cagliostro mógł był słyszeć te słowa, odpowiedziałby:
— Myśli o fatalnej machinie, którą jej w zamku Taverney