Zastał doktora Gilberta, któremu zdał rachunek z dwudziestu pięciu luidorów, i przyniósł podziękowania trzydziestu trzech gwardzistów, ubranych dzięki tym dwudziestu pięciu luidorom; doktór Gilbert dał mu drugie dwadzieścia pięć, nietylko na użytek gwardji narodowej, ale i na jego własny.
Pitoux przyjął je poprostu i naiwnie.
Ponieważ dawał to pan Gilbert, który dla niego był bogiem, nie było grzechem przyjąć.
Kiedy Bóg zsyłał deszcz lub słońce, nigdy Pitoux na myśl nie przyszło osłonić się parasolem, aby odtrącić dary Boże.
Nie... on przyjmował jedno i drugie; i jak kwiatom, jak roślinom, jak drzewom, dobrze mu z tem było.
Gilbert zastanowiwszy się chwilę, podniósł piękną, myślącą głowę, i rzekł doń:
— Sądzę, kochany Pitoux, że Billot ma mi wiele rzeczy do opowiedzenia; czy nie chciałbyś podczas gdy ja z nim rozmawiać będę, odwiedzić Sebastjana?
— O! i owszem, panie Gilbercie — zawołał Pitoux, klaszcząc w ręce jak dziecko — miałem już wielką ochotę, tylko nie śmiałem spytać o pozwolenie.
Gilbert jeszcze chwilę pomyślał.
Potem, ująwszy pióro, napisał kilka słów, i do syna zaadresował.
— Masz — rzekł — weź dorożkę i jedź do Sebastjana; zapewne wskutek tego, co mu napisałem, będzie musiał odbyć pewną wizytę. Ty go tam zawieziesz i zaczekasz na niego, nieprawdaż, kochany Pitoux?... Może każe ci czekać godzinę może dłużej; ale znam twą uprzejmość; powiesz sobie, że mi wyświadczasz przysługę i nie będziesz się nudził.
— O nie!... bądź pan spokojny — rzekł Pitoux — ja się nigdy nie nudzę, panie Gilbercie. Zresztą, wezmę przechodząc koło piekarza dobry kawał chleba, a gdybym się nudził, będę jadł.
— Dobry środek!... — odrzekł Gilbert — tylko Pitoux — dodał z uśmiechem — podług higjeny nie trzeba jeść suchego chleba, dobrze jest pić przy jedzeniu.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/457
Ta strona została przepisana.