Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/461

Ta strona została przepisana.

Pitoux patrzył, bełkotał, ale zostawi] rękę pięknej pani wyciągniętą.
— Weź tę ręką i pocałuj ją, Pitoux — powiedział Sebastjan: — moja matka pozwala.
— Twoja matka?... — wymówił Pitoux.
Sebastjan skinął głową potakująco.
— Tak, jego matka — rzekła Andrea ze wzrokiem, błyszczącym radością — jego matka, której przyprowadziłeś go po dziewięciu miesiącach niewidzenia: jego matka, która go raz tylko widziała, a która, w nadziei, że mi go jeszcze raz przyprowadzisz, nie chcę mieć dla ciebie tajemnicy, chociaż byłaby ona jej zgubą, gdyby była znaną.
Ile razy przemawiano do serca lub prawości Pitoux, zacny chłopiec pozbywał się obawy i wahania.
— O!... pani!... — zawołał, chwytając wyciągniętą rękę hrabiny de Charny i całując ją — bądź spokojna, tajemnica twoja jest tutaj.
I, prostując się z pewną godnością, położył rękę na sercu.
— Teraz, panie Pitoux — ciągnęła hrabina — mój syn mi mówił, że jeszcze nie jadłeś śniadania; wejdź do jadalnej sali, i podczas gdy ja będę rozmawiała z Sebastianem, dozwolisz mi tego szczęścia, nieprawdaż?... podadzą ci posiłek i wynagrodzisz sobie czas stracony.
I pożegnawszy Pitoux spojrzeniem, jakiego nigdy nie miała dla najbogatszych panów dworu Ludwika XV lub Ludwika XVI, pociągnęła za sobą Sebastjana przez salon, aż do sypialnego pokoju, zostawiając Pitoux dość jeszcze oszołomionego, i czekającego spełnienia obietnicy.
W parę minut też spełniono tę obietnicę. Dwa kotlety, kurczę na zimno, i słoiczek konfitur postawiono na stole, obok tego butelkę wina Bordeaux, szklankę z weneckiego kryształu cienkiego jak muślin, i kilka talerzyków z chińskiej porcelany.
Mimo eleganckiego podania, nie śmiemy twierdzić, że Pitous nie żałował swego chleba, mięsa i butelki wina z zieloną pieczątką.
Kiedy spożywszy kotlety, zabierał się do kurczęcia, drzwi