Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/47

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IX.
PAWILON ANDREI.

Droga była tylko jednym pocałunkiem wymienionym między matką i synem.
A więc dziecko swoje (bo serce jej nie wątpiło ani na chwilę, że to jej syn) odzyskała nareszcie! Ten syn, którego jej porwano w noc straszną, pełną boleści i niesławy, ten syn, który znikł tak, iż ten co go porwał nie zostawił po sobie żadnych śladów, prócz śladu nóg na śniegu, ten syn, którego nienawidziła, przeklinała zrazu, dopóki nie usłyszała jego pierwszego głosu, ten syn, którego wołała, szukała, którego brat jej ścigał w osobie Gilberta aż na Oceanie, ten syn, po którym bolała lat piętnaście, którego już nie spodziewała się zobaczyć, o którym myślała już tylko jak o umarłym, jakby o cieniu drogim, ten syn naraz, jakby cudem znajdujący się tu, gdzie go najmniej spotkać się spodziewała, poznaje ją, biegnie za nią, ściga, nazywa matką, a ona trzyma go na swem łonie, ciśnie do swoich piersi! Nie widział jej nigdy, a kocha miłością synowską, jak ona kocha go miłością macierzyńską. I oto usta jej czyste, żadnym pocałunkiem niedotknięte, odnajdują wszystkie radości straconego życia, w pierwszym pocałunku danym synowi!
Jest więc coś więcej ponad głowami ludzkiemi, niż ta próżnia, w której krążą światy, jest więc w życiu coś innego niż przypadek i fatalność!...
Ulica Coq-Heron, Nr. 9, pierwsza brama od ulicy Platriere, powiedziała hrabina de Charny.
Dziwny zbieg, który po latach przeszło czternastu; sprowadza dziecko do domu w którym się urodziło, i z którego je porwał ojciec!
Niewielki ten dom, kupiony niegdyś przez barona Ta-