watelami była dozwoloną; ale w oczach Pitoux, który nie dok-doktóry ciągnął za nim, a szczególniej, słysząc wśród chwalących ończył ani kiełbasy, ani drugiej butelki, była to poufałość zbyt wielka, za którą jednak nieznajomy nie przepraszał ani Billotna, ani Pitoux, ale patrzył na nich z pewnem sobie właściwem szyderstwem.
Zapewne Billot nie miał usposobienia znosić tego wzroku, bo szybko posunął się ku nieznajomemu, ale nim dzierżawca zdążył usta otworzyć, nieznajomy uczynił znak masoński, na który Billot odpowiedział.
Ci ludzie nie znali się, to prawda, ale byli braćmi.
Zresztą nieznajomy miał na sobie jak i Billot ubiór stowarzyszonego, tylko z pewną zmianą, po której Billot poznał, że ten, kto go nosił w dniu tym, należy do małej grupy cudzoziemców Anacharsisa Clootza, przedstawiał na uroczystości deputacie rodu ludzkiego.
Po zamienionym znaku z nieznajomym, Billot i Pitoux zasiedli na swoich miejscach. Billot schylił nawet głową, jakby z ukłonem, a Pitoux uśmiechnął się wdzięcznie. Ponieważ jednak obaj wzrokiem zapytywali nieznajomego, on pierwszy przemówił!
— Nie znacie mnie, bracia — rzekł — a jednak ja znam was obu.
Billot utkwił w nim wzrok; Pitoux prędzej wywnętrzający się, zawołał:
— Ba! doprawdy, pan znasz nas?
— Znam cie, kapitanie Pitoux — powiedział nieznajomy; — znam cię, dzierżawco Billocie.
— To prawda — rzekł Pitoux.
— Czemu twarz twoja ponura, Billocie? — spytał nieznajomy, Czy dlatego, że tobie, zwycięzcy Bastylji, zapomniano zawiesić medalu 14 lipca i oddać honorów jako panom Maillard, Eliaszowi i Hullin?
Billot uśmiechnął się pogardliwie.
— Jeżeli mnie znasz, bracie — odezwał się — powinieneś wiedzieć, że rzecz tak nędzna, nie może takiego serca zasmucić jak moje.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/471
Ta strona została przepisana.