— A więc czy dlatego, że we wspaniałości swej duszy na próżno usiłowałeś sprzeciwie się morderstwom de Launaya, Foulona lub Berthiera?
— Robiłem co mogłem i w miarę sił moich, aby tych zbrodni nie popełniono — rzekł Billot. — Nieraz we snach widziałem te ofiary, a żadna mnie nie oskarżała.
— Czy dlatego, że wróciwszy po piątym i szóstym października, znalazłeś w domu puste stodoły i ziemie leżące odłogiem?
— Jestem bogaty — rzekł Billot — nie znaczy to dla mnie nic, że jedne zbiory przepadły.
— A więc — rzekł nieznajomy patrząc w oczy Billotowi — dlatego, że córka twoja Katarzyna?...
— Cicho! — szepnął dzierżawca, chwytając za ramię nieznajomego — nie mówmy o tem.
— Dlaczego — rzekł tenże — kiedy mówię, aby ci dopomóc w zemście?
— Skoro tak — odparł Billot, blednąc i uśmiechając się równocześnie — to rzecz inna, mówmy.
Pitoux nie myślał ani jeść, ani pić; patrzał na nieznajomego, jak na czarodzieja.
— I — ciągnął z uśmiechem nieznajomy — jak myślisz się zemścić? Czy pospolicie, zabijając jednostkę, jak to już chciałeś uczynić?
Billot zbladł tak, że aż stał się przezroczystym: Pitoux uczuł dreszcz, przebiegający po ciele.
— Czy prześladując całą kastę?
—Tak, prześladując całą kastę — odrzekł Billot — bo zbrodnia jednego jest zbrodnią wszystkich, a pan Gilbert, któremu się poskarżyłem, powiedział mi: „Biedny Billocie, to co tobie, zdarzyło się to i stu tysiącom ojców! Coby robiła młoda szlachta, gdyby nie uwodziła dziewcząt z ludu, a stara gdyby nie obdzierała króla?“
— A! Gilbert ci to powiedział?
— Znacie go?
Nieznajomy uśmiechnął się.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/472
Ta strona została przepisana.