Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/476

Ta strona została przepisana.

pa obywateli skupiona około muzykantów, wśród których wznosi się głos jeden śpiewający piosnki okolicznościowe; nie wzbudziłyby one zapewne tak wielkiej ciekawości, gdyby kilka strofek każdej piosnki nie tworzyło epigramów dotyczących osobistości.
Między innemi jest tam jedna zatytułowana Maneżem, która wzbudza w słuchaczach okrzyki radości. Ponieważ zgromadzenie narodowe zajmuje dawne miejsce maneżu, nie tylko więc różne barwy Zgromadzenia przybrały odcienia rasy końskiej, białe i czarne, bułane i gniade, ale i osobistości dostały imiona koni: Mirabeau nazywa sie Swowolnym; hrabia de Clermont-Tonnere, ponurym: ksiądz Maury, narowistym; Thouvet, przerażającym; Bailly, szczęśliwym.
Billot zatrzymał się na chwilę, słuchając tych docinków więcej zuchwałych, niż dowcipnych; potem przesunął się koło muru i zniknął w tłumie.
Zapewne w grupach tych znalazł co chciał, bo nie widać go już wychodzącego z drugiej strony.
Zobaczymy, idąc za Billotem, co zakrywa ta grupa ludzi.
Drzwi niskie z trzema literami kredą czerwona nakreślonemi, które zapewne jako znak zebrania dzisiejszego, jutro rano zostaną zmazane.
Te trzy litery są to: L. P. D.
Drzwi zdają się być wejściem do piwnicy; schodzi się kilka schodków, potem następuje ciemny korytarz.
Zapewne to drugie objaśnienie dopełniało pierwszego, bo Billot ujrzawszy trzy litery, znak dla nieumiejącgo czytać niezrozumiały, przeliczył ośm stopni a następnie śmiało puścił się w korytarz.
Na jego końcu drgało blade światełko; siedział tu jakiś człowiek, udający, że czyta gazetę.
Na odgłos kroków Billota, podniósł głowę, i z jednym palcem na piersi opartym, oczekiwał.
Billot zgjął ton palec i w kształcie kłódki na usta położył.
Był to zapewne znak przejścia, którego tajemniczy odźwierny oczekiwał, bo pchnął na prawo drzwi niewidzialne, gdy były