król; prawo i naród po nad nimi; Europa poważnie pochyla się, milcząc i czekając; wszystko co nie przyklaskuje, drży!..
Bracia, czy Francja jest taka jak przepowiedziałem, kołem wciągajacem Europą, słońcem oświecającem świat cały!...
— O tak!... tak!... — zawołały wszystkie głosy.
— Teraz, bracia — ciągnął Cagliostro — czy uważacie to dzieło za tak posunięte, że je można pozostawić samemu sobie?... Czy dlatego, że konstytucja zaprzysiężona, można już uwierzyć przysiędze królewskiej?...
— Nie!... nie!... nie!... — zawołano.
— A więc — rzekł Cagliostro — drugi to okres wielkiego dzieła, do którego trzeba przystąpić. Wasze oczy, jak i moje widzą z radością, że federacja 1790 roku, nie jest celem, ale spoczynkiem; dwór rozpoczął znowu działania; opaszmy biodra i idźmy w drogą Zapewne dla serc słabych będzie wiele godzin niepokoju, wiele chwil zwątpienia; często promień który nas oświeca zdawać się będzie przygasłym, ręka która prowadzi — opadającą. Nieraz wśród długiego czasu, jaki nam zostaje, sprawa wydawać się będzie upadłą, nawet przepadła wskutek jakiegoś nieprzewidzianego przypadku. Wszystko wystąpi przeciw nam: nieprzyjazne okoliczności, tryumf nieprzyjaciół, niewdzięczność współobywateli; wielu najsumienniejszych nawet zapyta siebie, po takiem zmęczeniu prawdziwem i niemocy pozornej, czy nie fałszywą lub złą poszli drogą. Nie, bracia, nie!... mówią wam teraz słowa, które niech wiecznie dzwonią w uszach waszych, w zwycięstwie jak odgłos tryumfu, w porażce jak dzwony alarmu; nie, ludy przewodnie, mają, jak francuski, misją świętą, którą opatrznościowo muszą spełnić. Pan, który je prowadzi, ma tajemne drogi, odkrywające się w całym blasku na samym końcu, często mgła zakrywa go naszym oczom, często myśl jakaś cofa i nagli do ucieczki, aby potem jak ów rycerz średniowieczny, ściągnąć włócznię i znów rzucić ją na przeciwnika odświeżoną i silniejszą. Bracia!... bracia!... cel do którego sięgamy, to latarnia zapalona na wysokiej górze, dwadzieścia razy w drodze gubimy ją z oczu, zda się zagasłą, a słabi szemrzą i skarżą się: „Nie mamy już przewodnika, idziemy w ciemno-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/490
Ta strona została przepisana.