jak i w dobrem. Teraz, najlepiej uczynię, doktorze, jeżeli umrę wcześniej: jeżeli położę sie artystycznie, jak starożytny atleta: jeżeli z wdziękiem wyciągnę szyje, i wydam przyzwoicie ostatnie tchnienie.
I Mirabeau upadł na szezląg, gryząc poduszkę zębami.
Gilbert wiedział teraz, gdzie była śmierć i życie hrabiego de Mirabeau.
— Hrabio — zapytał — cobyś powiedział, gdyby jutro król przysłał dowiedzieć się o twoje zdrowie?
Chory uczynił ramionami ruch oznaczający: „Toby mi było wszystko jedno!“
— Król... lub królowa — dodał Gilbert.
— Co? — rzekł Mirabeau podnosząc się.
— Mówię, król albo królowa — powtórzył Gilbert.
Mirabeau podniósł się na pięściach, jak lew zaczajony, i próbował czytać w głębi serca Gilberta.
— Ona nie zrobi tego — powiedział.
— Ale, gdyby to uczyniła?
— Sądzisz doktorze — rzekł Mirabeau — że doszłaby do tego?
— Nic nie sądzę: ale przypuszczam.
— Dobrze — rzekł Mirabeau — poczekam do jutra wieczorem.
— Co chcesz przez to powiedzieć?
— Bierz słowa we właściwem znaczeniu, doktorze, i nie dopatruj w nich rzeczy, których niema. Poczekam do jutra wieczór!
— A jutro wieczorem?
— Jutro wieczorem jeżeli przyśle, doktorze, jeżeli naprzykład przyjdzie Weber, to ty masz słuszność, a nie ja. Lecz jeżeli przeciwnie, nie przyjdzie nikt, o! wtedy ja mam słuszność, a ty się mylisz, doktorze.
— Dobrze, do jutra wieczór. Do tego zaś czasu, kochany Demostenesie, cisza, spokój, wypoczynek.
— Nie opuszczę szezlągu.
— A ta szarfa?
Gilbert wskazał palcem przedmiot, który go pierwszy przy wejściu do pokoju uderzył.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/501
Ta strona została przepisana.