W dziesięć minut potem Mirabeau był w kąpieli, a Teisch, jak zwykle, odprowadzał Gilberta.
Mirabeau podniósł się w wannie, i patrzył aż stracił go z oczu, potem słuchał odgłosu jego kroków; a gdy zamknęły się drzwi pałacu, zadzwonił gwałtownie.
— Janie — rzekł — nakryj stół w moim pokoju, i idź proś Oliwję, aby raczyła zjeść ze mną wieczerzę.
Potem gdy lokaj odchodził, aby wypełnić rozkaz:
— Kwiatów, nadewszystko kwiatów — zawołał Mirabeau — uwielbiam kwiaty!
O czwartej zrana, przebudzono Gilberta gwaltownem dzwonieniem.
— A! —r zekł, zeskakując z łóżka — pewny jestem, że pan de Mirabeau ma się gorzej!
Doktór nie mylił się. Mirabeau, kazawszy sobie podać wieczerzę i ustroić stół kwiatami, odesłał Jana i polecił obu lokajom iść spać.
Potem wszystkie drzwi pozamykał, oprócz drzwi, prowadzących do pokoju nieznanej kobiety, która stary sługa jogo złym duchem nazywał.
Ale dwaj lokaje nie położyli się; Jan tylko młodszy zdrzemnął się na fotelu w przedpokoju.
Teisch czuwał.
O trzy kwadranse na czwarta, ozwało się gwałtowne dzwonienie. Obaj rzucili się do sypialnego pokoju pana.
Drzwi były zamknięte.
Wtedy przyszło im na myśl obiec przez apartament nieznanej kobiety, i tym sposobem dostali się do sypialnego pokoju.
Mirabeau, leżąc na pół omdlony, trzymał tę kobietę w objęciach, zapewne, aby nie mogła przywołać ratunku, a ona, przerażona, dzwoniła ręcznym dzwonkiem, nie mogąc dojść do dzwonka nad kominkiem.
Ujrzawszy dwóch służących wołała na pomoc tak dla siebie, jak i dla Mirabeau. W konwulsjach swych, Mirabeau ją dusił.
Wyglądał jak śmierć przebrana, usiłująca pociągnąć ją do grobu.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/507
Ta strona została przepisana.