Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/510

Ta strona została przepisana.

dransa skarżył się na takie bóle w miejscach, gdzie były synopizmy, iż musiano mu je odjąć.
Odtąd znikło chwilowe polepszenie.
Nie jest naszym zamiarem opisywać we wszystkich fazach straszna chorobę, powiemy tylko, że nazajutrz zrana, pogłoska o niej rozeszła się po mieście groźniejsza, niż w przeddzień.
Mówiono o powtórnym ataku, i że atak ten groził śmiercią.
Wtedy dopiero można było osadzić, jaka olbrzymia popularność miał wśród narodu ten człowiek. Cały Paryż wzruszony był, jakby klęska wielka groziła jednostkom i ogółowi. Równie, jak i w przeddzień, lud strzegł ulicy, aby turkot powozów nie drażnił chorego. Co godzina grupy zebrane pod oknami, żądały wiadomości; biuletyny z ulicy Chausse-d‘Antin rozchodziły się na wszystkie krańce Paryża. Drzwi były oblężone tłumem obywateli różnych stanów, różnych opinij, jakby każda z partyj przeciwnych traciła coś ze śmiercią Mirabeau. Tym czasem przyjaciele, krewni i znajomi osobiście wielkiego mówcy, zapełniali sienie, dziedzińce i dolne apartamenty, a on się nawet tego nie domyślał.
Zresztą Mirabeau i Gilbert niewiele słów z sobą zamienili.
— Koniecznie więc chcesz umrzeć, hrabio? — spytał doktór.
— Na cóż mi żyć? — odpowiedział Mirabeau.
I Gilbert, przypomniawszy sobie zobowiązania Mirabeau względem królowej, jej niewdzięczność, nie nalegał już, obiecując sobie wypełnić do końca obowiązek lekarza, chociaż wiedział naprzód, że nie jest Bogiem, aby walczyć z niepodobieństwem.
Wieczorem tego pierwszego dnia ataku, stowarzyszenie Jakóbinów, by dowiedzieć się o zdrowiu byłego swego prezesa, przysłało deputacje, na czele której szedł Barnave. Chciano dołączyć jeszcze dwóch braci Lameth, ale ci odmówili.
Kiedy Mirabeau zawiadomionym został o tem zdarzeniu.
— Ah! — rzekł — wiedziałem, że są nikczemni, ale nie wiedziałem, że i głupi!
Przez dwadzieścia cztery godzin, doktór Gilbert nie opuścił na chwile Mirabeau. We środę wieczorem, około godziny je-