denastej miał się dość dobrze, i Gilbort zgodził się przejść do sąsiedniego pokoju, aby trochę wypocząć.
Doktór kładąc się, rozkazał, aby przy najmniejszym, powrocie bólów, obudzono go natychmiast.
Obudził się równie ze świtem. Nikt mu snu nie przerywał, a jednak wstał niespokojny. Zdawało mu się niepodobnem, aby polepszenie bez czegoś nadzwyczajnego nastąpiło.
W rzeczy samej, gdy schodził, Teisch ze łzami w oczach powiedział doktorowi, że z Mirabeau jest gorzej, ale zakazał, mimo cierpienia, budzić doktora Gilberta.
A jednak chory musiał strasznie cierpieć; puls uderzał przerażająco; bóle rozwinęły się z największą srogością: duszność i ataki powróciły.
Kilka razy Teisch przypisywał to gorączce. Chory wymówił imię królowej.
— Niewdzięczni! — powiedział — nie dowiadywali się nawet o mnie!
Potem jakby mówił do siebie samego:
— Ciekawym — dodał — co też ona powie, gdy jutro lub pojutrze dowie się o mojej śmierci...
Gilbert sądził, że wszystko zależeć będzie od przesilenia; dlatego, gotując się do walki z chorobą, kazał przystawić pijawki do piersi; ale jak gdyby i te były w spisku z umierającym, pijawki źle kąsały. Zastąpiono je drugiem puszczeniem krwi w nodze i pigułkami z piżma.
Atak trwał osiem godzin. Przez osiem godzin Gilbert, zręczny przeciwnik, walczył ze śmiercią, zasłaniając się od jej ciosów, uprzedzając niektóre, ale niekiedy im ulegając. Nakoniec po ośmiu godzinach, gorączka ustała, śmierć cofnęła się, ale jak tygrys uciekający, aby znów powrócić, wyryła swe straszne pazury na twarzy chorego.
Gilbert stał z rękami założonemi przy tem łóżku, gdzie spełniła się okropna walka. Nadto dobrze znał tajemnice sztuki, aby mieć nadzieję, lub powątpiewać.
Mirabeau był zgubiony; w trupie, rozciągniętym przed oczyma, mimo resztki życia, trudno było żywego Mirabeau rozpoznać.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/511
Ta strona została przepisana.