Chciał podpisać, ale mógł skreślić ledwie cztery litery swego nazwiska, i wyciągnąwszy drgającą rękę do Gilberta:
— To dla niej... szepnął.
I upadł na poduszki bez ruchu, bez spojrzenia, bez oddechu.
Skonał.
Gilbert zbliżył się do łóżka, spojrzał nań, ujął za puls, położył rękę na sercu; potem zwracając się do widzów tej wielkiej sceny:
— Panowie — rzekł — Mirabeau przestał cierpieć.
I dotknąwszy po raz ostatni ustami czoła zmarłego, wziął papier którego sam znał przeznaczenie, złożył go religijnie na piersi i wyszedł, uważając, że niema prawa dłużej polecenia zatrzymać, nad czas potrzebny dla przejścia z ulicy Chausse-d‘Antin do Tuileries.
W kilka sekund po wyjściu doktora z pokoju śmierci, wielki krzyk odezwał się na ulicy.
To wiadomość o śmierci Mirabeau zaczęła się rozchodzić.
Niedługo wszedł rzeźbiarz; przysłany był przez Gilberta, dla zachowania potomności obrazu wielkiego mówcy, w chwili, gdy uległ, walcząc ze śmiercią.
Kika milnut wieczności, wróciło twarzy jego pogodę, dusza potężna odchodząc odbiła się na twarzy, którą ożywiała.
Mirabeau nie umarł. Mirabeau jakby zasypiał snem, pełnym życia i wesołych marzeń.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/523
Ta strona została przepisana.