Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/531

Ta strona została przepisana.

Musiałem pisać do Zgromadzenia o wolny przejazd dla nich, a mimo to Zgromadzenie cały dzień rozprawiało.
Nakoniec, upoważnione zostały do dalszej podróży, pod warunkiem, że komitet przedstawi prawo o emigracji.
— Tak — rzekł Charny — ale sądziłem, że na wspaniałą mowę pana de Mirabeau, Zgromadzenie prawo komitetu odrzuciło.
— Bezwątpienia, odrzuciło. Ale po tym małym triumfie, nastąpiło wielkie upokorzenie. Widząc wrzawą, jaką sprawił wyjazd biednych kobiet, niektórzy oddani mi przyjaciele — zostało mi ich więcej, niż sądziłem, kochany hrabio, niektórzy więc oddani mi przyjaciele, około stu szlachty, przyszło do Tuileries, ofiarując mi swe życie.
W tej chwili rozchodzi se pogłoska, że zawiązał się spisek i że chcą mnie uwieźć.
Lafayette, którego wyprawiono na przedmieście św. Antoniego, pod pozorami, że odbudowują Bastylje, wściekły, że go oszukano, wraca do Tuileries, wchodzi tu z mieczem w ręku, aresztuje naszych przyjaciół i rozbraja.
Znajdują przy jednych pistolety, przy drugich noże.
Każdy miał to, co znalazł pod ręką. Dobrze! dzień ten zapiszą w historji, nazywać się on będzie dniem rycerzy sztyletu.
— O! Najjaśniejszy Panie, Najjaśniejszy Panie! straszne nastały czasy! — rzekł Charny, skłaniając głową.
— Poczekaj pan. Każdego roku jeździmy do Saint-Cloud; rzecz to ułożona i praktykowana oddawna. Onegdaj, zamawiamy konie; schodzimy i widzimy pięćset osób koło powozów. Wchodzimy; nie można kroku stąpić; lud chwyta za cugle, oświadcza, że chcą uciekać, ale że nie uciekną. Po godzinie bezskutecznych usiłowań trzeba było powrócić. Królowa płakała ze złości.
— Ale czy nie było tam generała de Lafayette, aby nakazał szacunek dla Waszej królewskiej mości?
— Lafayette! wiesz pan, co on robił? Kazał dzwonić na alarm u św. Rocha; biegł do ratusza, żądając czerwonej chorągwi, i oświadczając, że ojczyzna jest w niebezpieczeństwie. Ojczyzna w niebezpieczeństwie, bo król i królowa jadą do Sa-