Teraz zobaczymy co się działo 20-go czerwca wieczorem od dziewiątej do dwunastej, w różnych punktach stolicy.
Nie bez przyczyny obawiano się pani de Rochereul; jakkolwiek służba jej skończyła się 11go, znalazła ona jednak sposób dostania się do zamku i spostrzegła, że jakkolwiek szkatułki od klejnotów stały na swojem miejscu, brylanty królowej znikły. W rzeczy samej powierzone one zostały fryzjerowi Marji Antoniny, Leonardowi, który na kilka godzin przed swą dostojną panią miał wyjechać z panem de Choiseul, dowodzącym pierwszym oddziałem w Pont-de-Sommevelle, który także miał polecony sobie przeprząg w Varénnes, a w mieszkaniu swem przy ulicy d‘Artois, czekał ostatniego rozkazu króla.
Było to może nierozsądnie zabierać z sobą Leonarda i obarczać nim pana de Choiseul, ale któżby za granicą tak zadziwiające układał koafiury?... Cóż robić!... kiedy fryzjer jest człowiekiem genjalnym, nie łatwo go się wyrzec!...
Wynikło stąd, że pani pokojowa delfina, domyślając się, iż wyjazd na dwudziestego czerwca o jedenastej wieczorem jest oznaczony, zawiadomiła nietylko pana de Gouvion swego kochanka, ale i pana Bailly.
Pan de Lafayette udał się do króla, aby otwarcie wytłómaczył się z tej denuncjacji, i wreszcie wzruszył ramionami.
Pan Bailly, lepiej uczynił: kiedy Lafaoytte został ślepym jak astronom. Bailly stał się grzecznym jak rycerz i posłał królowej list pani de Rochereul.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/555
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXIX.
WIECZÓR 20-go CZERWCA..