Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/558

Ta strona została przepisana.

— Czekaj pan — powiedziała Andrea — i zrozum dobrze, co ci powiem. Jeżeli brat pana, hrabia de Charny, spełni bez wypadku to przedsięwzięcie, nie mam mu nic więcej do wyrażenia nad uwielbienie dla prawości charakteru i szacunku dla jego poświęcenia... Jeżeli będzie ranny... głos Andrei lekko się wzruszył — jeżeli będzie ranny, zapytasz pan, czy pozwoli mi przybyć do siebie, a wtedy wyślesz posłańca, któryby mi wskazał dokładnie miejsce jego pobytu. Jeżeli zostanie śmiertelnie raniony... wzruszenie mało jej mowy nie odjęło — oddasz mu ten list; jeżeli sam nie będzie mógł go przeczytać, przeczytaj mu go pan, aby przed śmiercią wiedział, co zawiera. Słowo honoru, uczynisz pan to, o co proszę?...
Izydor, zarówno jak hrabina wzruszony, wyciągnął rękę.
— Na honor, przysięgam pani!... rzekł.
— Weź więc ten list i idź, wicehrabio.
Izydor, ucałowawszy rękę hrabiny, wyszedł.
— O!... — zawołała Andrea padając na kanapę — jeżeli umrze, niech wie przynajmniej, że go kocham!...
Właśnie gdy Izydor, wychodząc od hrabiny, kładł na swej piersi list ten obok drugiego listu, dwaj ludzie tak samo jak on ubrani, zdążali do wspólnego miejsca zebrania, — do znanego nam buduaru królowej. Jeden szedł przez galerję Luwru, gdzie nań czekał Weber, kamerdyner królowej, drugi wstępował małemi schodami, któremi udał się Charny za przybyciem z Montmedy; tu czekał go Franciszek Hue kamerdyner króla.
Wprowadzono ich obu prawie jednocześnie innemi drzwiami; pierwszy wszedł pan de Valory.
W kilka sekund potem, pan de Valory ujrzał ze zdziwieniem drugiego siebie.
Dwaj oficerowie nie znali się, jednak domyślając się, że jednakowa łączy ich sprawa, podeszli ku sobie i ukłonili się.
W tejże chwili wszedł Izydor de Charny, obu oficerom równie nieznany, ale wiedzący o celu, który ich tu zgromadził.
Zapewne gotował się odpowiedzieć na pytania towarzyszów, kiedy znów drzwi się roztwarły i wszedł król.
— Panowie — rzekł Ludwik XVI, zwracając się do panów de Malden i de Valory — wybaczcie mi, żem rozporządził wa-