Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/561

Ta strona została przepisana.

— Powtórzę co do słowa księciu panu.
— Mów, słucham cię.
— Zawołała, mnie blisko trzy kwadranse temu.
— Dobrze.
— I powiedziała mi pocichu...
— Jej królewska mość nie była więc sama?
— Nie, mości książę, król we framudze okna rozmawiał z panią Elżbietą; delfin z królewną bawili się; królowa zaś była o kominek oparta...
— Mów dalej, Leonardzie, mów dalej.
— Królowa więc rzekła mi pocichu:
— Leonardzie, mogę liczyć na ciebie?
— O! Najjaśniejsza Pani — odparłem — rozporządzaj mną; Wasza królewska mość wie, że oddany jej jestem duszą i ciałem.
— Weź te brylanty i włóż je do kieszeni, a list ten zanieś na ulice d‘Artois do księcia de Choiseul, i oddaj tylko jemu samemu; jeżeli go nie zastaniesz, będzie u księżnej de Grammont.
— A kiedy się oddalałem. Jej królewska mość przywołała mnie:
— Aby cie nie poznano, włóż wielki kapelusz i szeroka opończę, kochany Leonardzie — dodała — a nadewszystko słuchaj de Choiseul, jak mnie samej.
— Wtedy wróciłem do siebie, wziąłem ubranie i kapelusz mego brata, i oto jestem.
— A więc — rzekł pan de Choiseul — królowa kazała ci słuchać mnie, jakby jej samej?
— To są dostojne wyrazy Jej królewskiej mości, mości książę.
— Bardzo dobrze, że pamiętasz jej ustne zalecenie, w każdym razie jest i piśmienne, a ponieważ list ten muszę spalić, przeczytaj.
I pan de Choiseul wskazał na koniec listu, a Leonard głośno przeczytał: „Kazałam memu fryzjerowi Leonardowi, słuchać pana. jakby mnie samej. Rozkaz ten ponawiam“.