Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/57

Ta strona została przepisana.

Po chwili zaś, spostrzegając, że hrabia od początku rozmowy stał ciągle przy drzwiach:
— Przepraszam, powiedziała, wskazując fotel, nie poprosiłam pana, abyś usiadł.
I powiedziawszy to, niezdolna dłużej utrzymać się na nogach, opadła na kanapę, na której przed chwilą z Sebastjanem siedziała.
— Oddalić pana! — powtórzyła ze wzruszeniem niepozbawionem radości na myśl, że królowa rozłączy się z hrabią. — A to w jakim celu?...
— W tym celu, ażebym w Turynie spełnił zlecenie względem hrabiego d‘Artois i księcia de Bourbon, którzy Francję opuścili.
— I przyjąłeś pan?...
Olivier spojrzał bystro na Andreę.
— Nie, pani — rzekł.
Andrea zbladła tak, że Olivier postąpił ku niej krokiem, jakby dla podania jej pomocy; ale ona na ten ruch hrabiego, przywołała siły i wróciła do przytomności.
— Nie?... — wyrzekła — sprzeciwiłeś się pan rozkazowi królowej... pan?...
Ten ostatni wyraz wymówiła tonem powątpiewania i zdziwienia, niepodobnym do oddania.
— Odpowiedziałem, że obecność swą, w tej chwili zwłaszcza, uważam za potrzebniejszą w Paryżu niż w Turynie; że byle kto może spełnić posłannictwo, którem chce mnie zaszczycić, i że mam właśnie drugiego brata, świeżo przybyłego z prowincji, który stawi się na rozkazy Jej Królewskiej Mości i pojedzie zamiast mnie.
— Królowa uszczęśliwiona zapewne była propozycją tego zastępstwa? — zawołała Andrea z goryczą niepowstrzymaną, którą odczuł Olivier.
— Przeciwnie, pani, odmowa ta uraziła ją, o ile się zdaje bardzo. Musiałbym więc był pojechać; ale na szczęście wszedł król i zdałem się na sąd jego.
— I król przyznał panu słuszność?... — podjęła Andrea z ironicznym uśmiechem — i on był tegoż zdania, ażebyś pan pozostał w Tuilleries?... O!... jakiż to dobry ten król.
Olivier ani okiem nie mrugnął.
— Król oświadczył — rzekł — iż brat mój Izydor bardzo jest stosowny do tej misji, tem stosowniejszy, że