Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/614

Ta strona została przepisana.

Drouet podwoił razy szpicruty i popędzał konia ostrogą.
Na trzy-czwarte mili od Clermont, Charny był tylko o dwieście kroków od niego.
A ponieważ Drouet wiedział, że niema poczty w Varennes, bezwątpienia więc, król pojedzie drogą do Verdun.
Drouet począł rozpaczać, zanim dopędzi króla, sam będzie dogoniony.
O pół mili od Clermontu, słyszał galopującego konia za sobą, a koń Oliviera odpowiadał rżeniem pocztowemu wierzchowcowi.
Trzeba było zrzec się pogoni, i stawić czoło przeciwnikowi; ale do odporu, Drouet nie miał broni.
Nagle gdy Charny jest zaledwie o pięćdziesiąt kroków od niego, pocztyljoni, wracający z końmi krzyżują się z Drouetem. Drouet poznaje, że jechali z powozem króla.
— A!... rzecze — to wy... Drogą do Verdun, nieprawda?
— Co drogą do Verdun? — pytają pocztyljoni.
— Mówię, powtarza Drouet — że powozy z któremiście jechali, udały się drogą do Verdun.
I mija ich, ostatnim wysiłkiem swojego konia.
— Nie!... wołają doń pocztyljoni — drogą do Varennes.
Drouet ryknął z radości.
Ocalony jest, a król zgubiony!
Gdyby król jechał drogą do Verdun, Drouet musiałby także jechać prosto z Sainte-Menehould do Verdun.
Ale król wybrał drogę do Varennes; droga ta skręca w lewo prawie pod kątem ostrym.
Drouet rzuca się ku lasom Argońskim, których zna wszystkie zakręty, przerzynające las, kwadrans drogi zyska nad królem; a nadto osłonią go ciemności.
Charny znający położenie okolicy, czuje, że Drouet mu się wymyka i wydaje okrzyk gniewu.
Prawie jednocześnie z Drouetem wpada na niewielką płaszczyznę, oddzielającą las od drogi, wołając:
— Stój! Stój!
Ale Drouet nie odpowiada, schyla się nad szyją konia, podniecając go ostrogą, szpicrutą i głosem.