do pani de Tourzel — bądź tak dobrą, poszukaj pani paszportu i oddaj go tym panom.
Pani de Tourzel pojęła, co król chciał wyrazić, mówiąc:
— Bądź pani łaskawa poszukać paszportu.
Zaczęła szukać w rzeczy samej, ale tam gdzie go nie było.
— Ej — rzekł głos jakiś groźny i niecierpliwy — widzicie, że wcale nie mają paszportu!
— Owszem, panowie — powiedziała królowa — mamy go; ale, nie wiedząc, że go żądać będą, pani baronowa Korff gdzieś go zarzuciła.
Wycie jakieś ozwało się w tłumie, dowodzące, że nie da się omamić.
— Oto rzecz najprostsza — rzekł Sausse — pocztyljoni! wieźcie powóz do mojego sklepu; tam ci państwo wysiądą i wszystko się wyjaśni. Pocztyljoni, naprzód! Panowie gwardja narodowa, eskortujcie powóz.
Zakrawało to zbyt na rozkaz, aby się ktokolwiek próbował opierać.
Żresztą dzwoniono ciągle na gwałt, bito w bęben, a tłum, otaczający powóz, wzrastał z każdą chwilą.
Powóz ruszył.
— O! pan de Damas! pan de Damas! — szepnął król — niechajby przybył, zanim do tego przeklętego domu dojedziemy.
Królowa nic nie mówiła; myślała o Charnym, tłumiła westchnienia i powstrzymywała łzy.
Przybyli do sklepu pana Sausse, nic o panu de Damas nie słysząc.
Co się stało z nim? co przeszkadzało szlachicowi, którego poświęcenie znano, wypełnić rozkazy króla?
Powiemy to w dwóch słowach, aby raz wyszedł na jaw każdy ciemny punkt tej strasznej historji.
Pan de Dames miał wraz z wojskiem udać się za królem.
W tejże chwili, gdy wyjmował z biurka pieniądze i papiery, których ani z sobą wziąć, ani tu zostawić nie chciał,
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/621
Ta strona została przepisana.