Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/623

Ta strona została przepisana.

Ten, który stał najbliżej hrabiego, wziął go do rąk i oddał swym towarzyszom; pan de Damas tymczasem zdjął z kominka pistolety, dotąd jego osobą zasłonięte.
Obejrzawszy wraz z towarzyszami podany mu papier:
— Panie — rzekł członek municypalności, który już był przemawiał — im pilniejszym jest ten rozkaz, tembardziej sprzeciwiać mu się musimy, bo zapewne nakazuje on rzecz niezgodną z interesem Francji. Oświadczam więc, że w imieniu narodu aresztuję pana.
— A ja panowie — rzekł hrabia, ukazując pistolety i zwracając je do najbliższych członków municypalności — oświadczam wam, że jadę.
Członkowie municypalności nie spodziewali się takiej pogróżki; pod pierwszem wrażeniem strachu, czy zdziwienia, usunęli się przed panem de Damas. Ten przeskoczył próg salonu, rzucił się przez drzwi przedpokoju, które na dwa spusty zamknął, znalazł konia przed progiem, a przybywszy pędem na plac, gdzie zastał swój pułk gotowy, rzekł do jednego ze swych oficerów, pana de Floirac:
— Musimy się wywinąć stąd, jak będzie można, ale najważniejsze to, że król ocalony.
Dla pana de Damas, który nie wiedział o wyjeździe Droueta z Sainte-Menehould i o buncie w Clermont, król był ocalony, bo minął Clermont i jechał do Varennes, gdzie stali huzarzy pod dowództwem panów Juljusza de Bouille i de Raigecourt.
Ale dla większej ostrożności zwrócił się do kwatermistrza pułku, który jeden z pierwszych przybył na plac ze swymi dragonami:
— Panie Remy — rzekł mu pocichu — jedź; udaj się drogą do Varennes, i co koń wyskoczy goń za powozami, które jadą tamtędy; odpowiesz mi za nie swoją głową!
Kwatermistrz pojechał z kilkoma huzarami, ale zaraz za Clermont, przybywszy na rozstajne drogi, udał się w przeciwną stronę i zabłądził.
Wszystko wzięło fatalny obrót w tej fatalnej nocy!
Na placu wojsko zbierało się powoli.