Pani Sausse nalegała, aby weszli na górę do pokoju, ale odmówili.
Zdawało im się, że przyjmując go w tym domu, uczynią ustępstwo tym, którzy ich zatrzymali i odstąpią tym sposobem od rychłego wyjazdu, co stanowiło przedmiot najgorętszych ich życzeń.
Wszystko było w zawieszeniu, do przybycia pana domu, który miał przynieść decyzję municypalności, co do paszportu.
Nagle ukazał się on wśród tłumu, usiłując przedrzeć się do domu.
Król postąpił ku niemu trzy kroki:
— I cóż? — zapytał, ze źle ukrytą obawą, i cóż paszport?
— Paszport — odparł pan Sausse — jest przedmiotem poważnej dyskusji w radzie miejskiej.
— Jakiej? — spytał Ludwik XVI. — Czyby przypadkiem o jego ważności wątpiono?
— Nie; ale wątpią, czy naprawdę należy on do pani de Korff, i szerzy się pogłoska, iż rzeczywiście króla i jego rodzinę mamy szczęście w tych murach posiadać...
Ludwik XVI wahał się z odpowiedzią, ale nagle rzekł:
— A więc, tak, panie! — ja jestem królem, oto królowa, oto moje dzieci... i proszę was o względy, jakie francuzi zawsze mieli dla królów swoich!
Mówiliśmy, że drzwi od ulicy były otwarte, wielka liczba ciekawych napełniała je. Słowa króla słyszano i na zewnątrz.
Na nieszczęście, jeżeli ten, które je wyrzekł powiedział je z godnością, to jego popielate ubranie i peruka a la Rousseau, wcale tej godności nie odpowiadały.
Jakżeby poznać króla Francji w tem lichem przebraniu!
Królowa uczuła wrażenie, wywarte na tłumie i zaczerwieniła się.
— Przyjmij to, co nam pani Sausse ofiarowała — rzekła żywo — i wejdźmy na piętro.
Pan Sausse rzucił się ze światłem na schody, aby wskazać drogę dostojnym gościom.
Tymczasem wiadomość, że król jest w Varennes, z wła-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/627
Ta strona została przepisana.