Prowadzony hałasem, przybiegłem galopem na plac w chwili gdy... Wasza królewska mość cofnęła się z balkonu.
— A teraz — dodał Charny — czekam rozkazów Waszej królewskiej mości.
Królowa raz jeszcze ręką dłoń hrabiego de Charny uścisnęła.
A zwracając się do króla, w tem samem odrętwieniu pogrążonego:
— Najjaśniejszy panie!... rzekła — czy słyszałeś co powiedział wierny twój sługa, hrabia de Charny?
Ale król nie odpowiedział.
Wtedy królowa, wstając, podeszła ku niemu:
— Najjaśniejszy panie!... rzekła — niema czasu do stracenia, a na nieszczęście, aż nadtośmy go stracili! Oto pan de Charny rozporządza siedemdziesięcioma ludźmi pewnymi i pyta o rozkazy.
Król skłonił głowę.
— Najjaśniejszy panie, w imię nieba!... mówiła królowa — jakie są twoje rozkazy?
I Charny błagał wzrokiem, jak królowa głosem.
— Moje rozkazy? — powtórzył król. — Nie mogę wydawać rozkazów: jestem więźniem... Róbcie, co tylko za możebne uważacie.
— Dobrze... rzekła królowa — oto wszystko, czego żądamy.
A odsuwając się na bok wraz z Charnym:
— Możesz pan, podjęła królowa — jak powiedział król, czynić wszystko co tylko jest możebnem do uczynienia.
A ciszej dodała:
— Tylko rób prędko, działaj energicznie, albo jesteśmy zgubieni!
— To dobrze, Najjaśniejsza Pani — rzekł Charny — pozwól mi pomówić z tymi panami, a co zadecydujemy będzie niezwłocznie wykonane.
W tej chwili wszedł pan de Choiseul.
Trzymał w ręku papiery, skrwawioną chustką owinięte.
Nie mówiąc nic, podał je Charnemu.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/651
Ta strona została przepisana.