— W imieniu Zgromadzenia narodowego jesteście wszyscy moimi więźniami!
Ruchem tak szybkim jak myśl sama, pan de Choiseul przyskoczył z pistoletem w ręku, aby palnąć w łeb temu przybyszowi, który zuchwałością i odwagą przechodził wszystko, co dotąd widziano.
Ale ruchem szybszym jeszcze królowa zatrzymała grożącą rękę, mówiąc półgłosem do pana de Choiseul.
— Nie przyśpieszaj pan naszej zguby; trochę przezorności! Bądź co bądź zyskamy na czasie i pan de Bouillé przybędzie.
— Najjaśniejsza Pani... masz słuszność — odparł pan de Choiseul.
I cofnął pistolet.
Królowa spojrzała na Oliviera, zdziwiona, że w tem nowem niebezpieczeństwie, nie wystąpił naprzód, ale rzecz dziwna! Charny jakby chciał uniknąć spojrzenia przybysza i wsunął się w najciemniejszy kąt pokoju.
Królowa, znając hrabiego, domyśliła się, że w danej chwili wyjdzie z tego cienia i tajemnicę odkryje.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/653
Ta strona została przepisana.