Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/655

Ta strona została przepisana.

— Tak... podjął książę — ale jeśli nie pomścimy się?...
Królowa boleśnie jęknęła, Ale ręka Oliviera przez ramię pana de Choiseul dotknęła zlekka ręki królowej.
Marja-Antonina żywo się odwróciła.
— Pozwólcie mówić temu człowiekowi, szepnął hrabia pocichu — ja go biorę na siebe...
Tymczasem król, ogłuszony nowym ciosem patrzył ze zdziwieniem na nową osobistość, która tak energicznym przemawiała językiem, w imieniu narodu i Zgromadzenia narodowego; łączyła się tu także pewna ciekawość; bo zdawało się Ludwikowi XVI, jakkolwiek nie pamiętał, że już raz widział tego człowieka.
— Więc wreszcie... rzekł — czego chcecie odemnie? Mówcie...
— Najjaśniejszy Panie, chcę, abyś ani ty, ani twoja rodzina, kroku ku granicy nie zrobili.
— I przybywasz zapewne z tysiącami ludzi, aby tamować mi przejście? — rzekł król.
— Nie, Najjaśniejszy Panie, sam jestem, a raczej jest nas dwóch; adjutant generała Lafayette i ja, prosty wieśniak; ale Zgromadzenie wydało dekret i liczyło na nas, że go wykonamy.
— Dajcie mi ten dekret, rzekł król, niech go zobaczę.
— Nie ja mam, lecz mój towarzysz. Mój towarzysz wysłany jest od Zgromadzenia i od pana de Lafayette, aby wykonać rozkazy narodu, mnie wysłał pan Bailly, a przedewszystkiem ja sam się wyprawiłem, aby czuwać nad towarzyszem moim i palnąć mu w łeb, gdyby się zawahał.
Królowa, pan de Choiseul, pan de Damas, patrzyli po sobie zdziwieni; widzieli zawsze lud uciśniony lub wściekły, błagający łaski lub mordujący; po raz pierwszy stawał spokojny, silny, z założonemi rękami, przemawiający w imieniu prawa.
Dlatego Ludwik XVI, pojąwszy, że nie można niczego się spodziewać po takim człowieku, zapytał: