Przybyliśmy tam nie bez trudu; żołnierze królewscy strzelali do nas, zabili nam dwustu ludzi blisko, co mi znowu dało sposobność być innego zdania, niż wszyscy, o tej wielkiej dobroci króla.
Ale nareszcie Bastylja została zdobytą; w jednem z jej więzień znalazłem pana Gilberta, dla którego kilkanaście razy narażałem się na zabicie, a radość z jego odnalezienia, dała mi zapomnieć o wielu rzeczach. Pan Gilbert powiedział mi najsamprzód, że król jest dobry, że nie wie o wielu bezeceństwach, wykonywanych w jego imieniu i że nie do niego, lecz do jego ministrów należy mieć żal. Owóż, ponieważ wszystko, co do mnie w owym czasie mówił pan Gilbert, było dla mnie słowem ewangelicznem, uwierzyłem mu. Widząc zaś pana Gilberta wolnym, a siebie i Ludwika Pitoux zdrowym, zapomniałem o strzałach z ulicy św, Honorjusza, o ataku w Tuileries, o dwustu blisko ludziach zabitych przez „fujarkę“ ksiącia saskiego i o uwięzieniu pana Gilberta, na żądanie jakiejś damy dworskiej...
Ale przepraszam pana hrabiego... rzekł Billot, przerywając sobie — wszystko to pana nie obchodzi i nie po to wezwałeś mnie sam na sam, ażeby słuchać bredni biednego chłopa bez edukacji; pan jesteś wielkim panem i zarazem uczonym.
I Billot chciał wziąć za klamkę, aby wrócić do pokoju króla.
Ale Charny go zatrzymał.
Dla zatrzymania go Charny miał dwa powody:
Pierwszym było, iż dowiedział się o przyczynach tej nieprzyjaźni Billota, który w podobnem położeniu miał znaczenie;! drugi, że zyskiwał na czasie.
— Nie!... — rzekł — opowiedz mi wszystko, kochany panie Billot; wiesz, jaką mamy dla ciebie przyjaźń, biedni bracia moi i ja, a to, co mi mówisz obchodzi mnie bardzo żywo.
Na te słowa: „biedni bracia moi“, Billot uśmiechnął się gorzko.
— A więc powiem panu wszystko, panie hrabio — rzekł —
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/662
Ta strona została przepisana.