Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/665

Ta strona została przepisana.

łem w Wersalu, Folwark mój wciąż znajdował się bez pana! Ba! byłem tyle bogaty, że straciwszy żniwo z roku 1789, mogłem je stracić jeszcze w roku 1790!
Ale pewnego ranka przybył Pitoux i oznajmił mi, że mogę stracić coś, czego strata jest niepowetowaną dla ojca najbogatszego: córkę!
Charny drgnął.
Billot bystro patrzył w hrabiego i mówił:
— Trzeba wam wiedzieć, panie de Charny, że od nas o pół mili jest do Boursonnes, a tam mieszka rodzina szlachecka, magnacka, rodzina potężnie bogata. Rodzina ta składała się z trzech braci. Kiedy byli chłopcami i chodzili z Boursonnes do Villers-Cotterets, najmłodsi z tych trzech braci, prawie zawsze wstępowali do mnie na folwark. Mówili, że nigdy nie pili tak dobrego mleka, jak u mnie, nie jedli tak dobrego chleba, jak u mnie i czasami też powiadali, a ja głupiec, sądziłem, że to dla wywzajemnienia mi się za gościnność... iż nie widzieli nigdy tak pięknej panienki, jak Katarzyna.
Ja dziękowałem im, że pili u mnie mleko, że jedli u mnie chleb, że uważali moją córkę Katarzynę za piękną.
Co pan chcesz! wierzyłem przecież królowi, który, jak powiadają, jest w połowie niemcem przez matkę, więc mogłem i im wierzyć.
To też kiedy młodszy, imieniem Jerzy, który dawno wyruszył z prowincji, zabity został w Wersalu przy drzwiach królowej, w nocy z 5-go na 6-ty października, dzielnie spełniając obowiązki szlachcica, Bóg wie, jak srodze dotknął mnie ten cios!...
A! panie hrabio! widział mnie jego brat, brat starszy, ten, który nie bywał u mnie, nie dla dumy, oddaję mu tę sprawiedliwość, ale że wyszedł z domu młodszym jeszcze do Jerzego, widział mnie klęczącego przy trupie i wylewającego tyle łez, ile tamten stracił krwi. Myśląc o nim, jeszcze mi się na płacz zbiera i płakałbym tak jak pan teraz płaczesz, panie hrabio. Ala myślę o drugim... dodał Billot — i nie płaczę.
— O drugim! Co mówisz? — zapytał Charny.