Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Zostały jej tylko krzyki, łzy, łkania i niezmierzone uczucie boleści.
Blisko godzinę spędziła w głębokiem uniesieniu, w zapomnieniu całego świata, w tem uczuciu powszechnego zniszczenia, jakie czepia się nieszczęśliwych w nadziei, że przechodząc w niczość, świat pociągnie ich za sobą.
Naraz, zdało się Andrei, że coś straszniejszego jeszcze, niż jej boleść wciska się między nią i jej łzy. Uczucie, jakiego doznała nie więcej nad trzy lub cztery razy, a które zawsze ogarniało wszystko, co jeszcze żyjącego w niej było.
Ruchem prawie niezależnym od swej woli, powstała: drżący głos zagasł jej w gardle; całe ciało, jakby mimowolnie obróciło się koło niej.
Oczy jej, poprzez wilgotną mgłę łez, zdawały się postrzegać, że nie jest samą. Wzrok jej, schnąc, rozjaśnił się i wzmocnił.
Człowiek jakiś, który zdaje się przeszedł przez poręcz okienną do pokoju, stanął przed nią widomie.
Chciała krzyknąć, zawołać, wyciągnąć rękę do dzwonka, ale nie mogła... uczuła nieprzezwyciężoną bezwładność która dawniej znamionowała jej — obecność Józefa Balsamo.
Nareszcie w tym człowieku, który stał przed nią, krępując ją gestem i wzrokiem, poznała Gilberta.
Jakim sposobem Gilbert, ten ojciec przeklęty przez nią, znajdował się tu, na miejscu ukochanego syna, którego szukała?
Zaraz to wytłumaczymy czytelnikowi.