huzarów Vareńskich, pod dowództwem Juljusza de Bouillé i Raigecourta, z któremi jednak młodzi ci oficerowie nie mogli się porozumieć w chwili odjazdu, ale którzy w ich nieobecności pozostawali pod dowództwem pana de Rohring.
Prawda i to, że nie chciano z niczem się zwierzać panu Rohrigowi, młodzieńcowi 20-letniemu; ale ten otrzymywał rozkazy od innych dowódców: panów Choiseul, Dandoins, Damas, i zapewne przyłączy swój oddział do tych, które pośpieszą na pomoc królowi.
Król więc w tej chwili powinienby mieć koło siebie ze stu huzarów i ze stu osiemdziesięciu dragonów.
To tyle ile potrzeba, aby stawić czoło powstaniu, w mieścinie, zamieszkałej przez tysiąc osiemset dusz.
Widzieliśmy, jak wypadki zawodziły strategiczną rachubę pana de Bouillé.
Niebawem też wyszło to na jaw.
Gdy panowie Juljusz de Bouillé i Raigecourt udzielali wiadomości generałowi, spostrzeżono pędzącego cwałem jeźdźca.
Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu: był to Rohrig.
Generał, poznając młodzieńca, puścił się ku niemu. Był on w tem usposobieniu umysłu, kiedy człowiek pragnie, jeśli może, nawet na niewinnego zwalić ciężar swojego gniewu.
— Co to znaczy, mój panie?... zawołał generał — dlaczego opuściłeś swój posterunek?
— Wybacz mi panie generale!... odparł Rohrig — ale przebywam tu z rozkazu pana de Damas.
— A czy pan de Damas jest w Varennes ze swymi dragonami?
— Pan de Damas jest w Varennes bez swoich dragonów, panie generale, tylko z oficerem, adjutantem i kilku ludźmi....\
— A inni?
— Inni nie chcieli iść.
— A pan Dandoins i jego dragoni?... zapytał generał.
— Powiadają, że są jeńcami w Sainte-Ménéhould.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/673
Ta strona została przepisana.