Ta strona została przepisana.
w ciągu których Romeuf z dziwnem poświęceniem siebie, nie chciał opuścić swych towarzyszów.
Nareszcie, 24-go czerwca, gdy przybyła gwardja narodowa z Verdun, pan de Romeuf wyjednał, ażeby więźniowie jej byli wydani, i nie opuścił ich, aż otrzymał od oficerów słowo honoru, że czuwać będą na nimi dopóki nie będą osadzeni w więzieniu trybunału najwyższego.
Co do biednego Izydora de Charny, ciało jego zawleczono do domu jakiegoś tkacza, gdzie ręce pobożne lecz obce pogrzebały je; mniej był szczęśliwy niż Jerzy, który przynajmniej otrzymał ostatnią posługę z braterskich rąk Oliviera, oraz z przyjacielskich rąk Gilberta i Billota.
Bo Billot był wtedy przyjacielem wiernym. Widzieliśmy jak ta przyjaźń i wierność zamieniła się w nienawiść.