przeprzęgu koni, przeto w drugim jego końcu jeszcze zawzięciej uderzała na powóz.
Przy wyjeździe z Sainte-Ménéhould, o jakie ćwierć mili od miasta, spostrzeżono na polu pędzącego na koniu starego szlachcica, ze wstęgą orderu św. Ludwika na piersiach. Przez chwilę lud myślał zapewne, że człowiek ten pędzi wiedziony ciekowaścią i ustąpił mu miejsca. Stary szlachcic podjechał ku drzwiczkom z kapeluszem w ręku, kłaniając się królowi i królowej i dając im tytuł najjaśniejszych państwa. Lud, który tylko co przekonał się, gdzie jest moc i panowanie, oburzył się, że jego więźniom nadają tytuł, który się jemu należy; począł mruczeć i grozić.
Już król miał sposobność dowiedzieć się, co znaczą te szemrania: słyszał je przed domem w Varennes.
— Panie!.. rzekł do kawalera orderu św. Ludwika; królowa i ja mocno przejęci jesteśmy tą oznaką poświęcenia, jaką składacie nam publicznie; ale na imię Boga oddalcie się, bo życie wasze nie jest bezpieczne.
— Życie moje należy do króla... odparł stary szlachcic, i ostatni dzień mojego istnienia będzie najpiękniejszy, jeżeli umrę za mojego króla!...
Niektórzy usłyszeli te słowa i pomrukiwali głośniej:
— Oddal się pan!... oddal!... wołał król.
A wychylając się na zewnątrz:
— Moi przyjaciele... rzekł, zróbcie, proszę was, miejsce panu Dampierre.
Najbliżsi, którzy usłyszeli prośbę króla, usłuchali jej i zrobili miejsce. Na nieszczęście cokolwiek dalej ściśnięto konia i jeźdźca. Jeździec popędzał konia uzdą i ostrogą, ale tłum był tak zbity, że sam nie był panem swych ruchów. Kilka kobiet nadeptanych krzyknęło, dzieciak przestraszony zapłakał, mężczyźni ukazali pięść, uparty starzec pokazywał szpicrutę, a wtedy groźby zamieniły się w ryki, wybuchł ten gniew ludowy i lwi.
Pan de Dampierre był już na skraju tego ludzkiego lasu i spiął konia ostrogami. Koń dzielnie przeskoczył przez rów i cwałem puścił się w pole.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/694
Ta strona została przepisana.