Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/70

Ta strona została przepisana.

— Piętnastoletni?
— To, to!
— Widziałem go, idącego za jedną z dam, która wyszła od Najjaśniejszej Pani.
— A któż to była ta pani?
— Nie wiem, miała kapturek nasunięty na oczy.
— Cóż ona czyniła?
— Zdawała się uciekać, a chłopiec biegł za nią, wołając: „Pani!“
— Zejdźmy na dół — rzekł Gilbert — stróż nam powie, czy wyszedł?
Izydor i Gilbert zapuścili się w ten sam korytarz, przez który przed godziną przechodziła Andrea, ścigana przez Sebastjana.
Przybyli przed drzwi dziedzińca książąt.
Zapytano odźwiernego.
— Istotnie — rzekł tenże — widziałem damę idącą tak prędko, jakby uciekała; chłopiec jakiś był przy niej... Wsiadła do powozu najętego, chłopiec za nią.
— I cóż potem? — zapytał Gilbert.
— Dama pociągnęła chłopca do powozu, całowała go gorąco, powiedziała adres stangretowi, zamknęła drzwiczki i powóz pojechał.
— Czy zapamiętałeś ten adres? — zapytał niespokojnie Gilbert.
— Doskonale: ulica Coq-Heron Nr. 9, pierwsza brama od ulicy Plastrière.
Gilbert drgnął.
— Ależ to adres żony mojego brata, hrabiny Olivierowej de Charny.
— Fatalność! — mruknął Gilbert.
W owej epoce ludzie byli zanadto filozofami, ażeby powiedzieć: „Opatrzność!...“ I dodał w myśli:
— Poznał ją zapewne.
— Chodźmy więc do hrabiny de Charny, rzekł Izydor.
Gilbert rozumiał w jakiem położeniu postawi Andreę, jeżeli przyjdzie do niej ze szwagrem.
— O! panie — rzekł — skoro syn mój znajduje się u hrabiny de Charny, jestem o niego spokojny, ponieważ zaś mam zaszczyt ją znać, to zamiast towarzyszyć mi. lepiej może będzie, ażebyś udał się w, podróż, bo według tego