Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/700

Ta strona została przepisana.

— Gdzie to służyłeś, mój stary? zapytał szyldwacha.
— W gwardji francuskiej, Najjaśniejszy Panie! odpowiedział tenże.
— A to nie dziwię się... rzekł król sucho, że cię tu widzę.
Ludwik XVI nie mógł zapomnieć, że jeszcze 13 lipca 1789 roku, gwardje francuskie trzymały z ludem.
Król i królowa weszli do siebie. Szyldwach stał tuż przy samej sypialni.
W godzinę potem, zluzowany, szyldwach ten oświadczył, że chce się rozmówić z przywódcą eskorty. Przywódcą tym był Billot.
Jadł on wieczerzę na ulicy z ludźmi, przybyłymi z różnych wsi okolicznych i próbował ich skłonić, ażeby zostali do jutra, Ale po większej części ludzie ci widzieli, co chcieli widzieć, to jest króla, i połowa ich wolała spędzić dzień Bożego Ciała w swojej wsi.
Billot usiłował ich zatrzymać, ponieważ niepokoiło go arystokratyczne usposobienie miasta.
Oni, poczciwi mieszkańcy wsi, odpowiadali mu:
— Jeżeli nie powrócimy do domu, któż jutro obchodzić będzie święto Boże, kto pójdzie na procesję?
Przy takiem zajęciu zastał Billota szyldwach.
Obaj rozmawiali cicho i żywo.
Następnie Billot posłał po Droueta.
I znowu z nim wszczęła się ta rozmowa cicha i żywa.
Wskutek tej rozmowy Billot i Drouet udali się do pocztmistrza, swego przyjaciela.
Pocztmistrz kazał im osiodłać dwa konie, i w dziesięć minut potem, Billot cwałował po drodze do Reims, a Drouet po drodze do Vitry-le-Français.
Nastał dzień. Z eskorty wczorajszej pozostało zaledwie sześciuset ludzi, najzaciętszych lub najbardziej znużonych.
Przepędzili noc na ulicy na wiązkach słomy, którą im przywieziono.
Budząc się przy pierwszym blasku, zobaczyć mogli ze dwunastu ludzi, ubranych w mundury, którzy wchodzili do inten-