— Nie, rzekł, — ja pozostanę z moim przyjacielem Barnavem.
Marja-Antonina dała znak przyzwolenia, połączony ze słodkim uśmiechem. Barnave przepuścił księżnę Elżbietę i królewnę, potem zszedł, niosąc na ręku delfina.
Następnie wysiadła pani de Tourzel, pragnąc czemprędzej odebrać dziecko królewskie z rąk niegodnych, które go trzymały; ale nowy znak królowej uśmierzył arystokratyczny zapał wychowawczyni.
Królowa weszła na schody brudne i kręte, opierając się na ramieniu męża.
Na pierwszem piętrze zatrzymała się, sądząc, że już doszła na miejsce po tych dwudziestu schodach, ale chłopiec zawołał:
— Jeszcze wyżej.
Królowa poszła dalej.
Pot wstydu osiadł na czole Barnava.
— Jakto wyżej? zapytał.
— Tak... odrzekł chłopiec... to jest cala jadalna i mieszkanie panów ze Zgromadzenia narodowego.
Zamgliło się w oczach Barnava. Pétion zajął lokal pierwszego piętra dla siebie i swoich kolegów, a rodzinę królewską zapakował na drugie piętro.
Nic jednak nie odpowiedział młody deputowany, ale, obawiając się zapewne pierwszego wrażenia królowej, gdy zobaczy mieszkanie drugiego piętra, postawił syna królewskiego na podłodze i sam się oddalił.
— Mamo! mamo!... rzekł królewicz, mój przyjaciel Barnave odchodzi.
— To dobrze... rzekła śmiejąc się królowa, i rzuciła okiem na przeznaczone sobie mieszkanie.
Lokal ten składał się z trzech izb, łączących się z sobą.
Królowa zajęła pierwszą z córką; księżna Elżbieta wzięła drugą dla siebie, z panią Tourzel i delfinem; nareszcie król trzecią, która była bardzo mała, ale za to miała osobne wyjście na schody.
Król był znużony, chciał, czekając na wieczerzę, spocząć
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/717
Ta strona została przepisana.