nie zagrzewa zamiast ochładzać, i które w nieobecności czerpią nową pobudkę do tkliwych wspomnień.
Owoż, im mniej Charny widywał Andreę, tem więcej myślał o niej; a myśleć o Andrei, było to dla niego kochać ją.
Jakoż, kiedy widział Andreę, kiedy był przy niej, zdawało mu się poprostu, że jest przy posągu z lodu, który stopniałby za lada promykiem miłości, a który, schroniony w cieniu i w samym sobie, tak się lęka miłości, jakby prawdziwy posąg lodowy lękał się słońca.
Wszystko to było białe, blade, mleczne jak alabaster, a zimne i martwe jak i on.
Z wyjątkiem rzadkich chwil ożywienia, sprowadzonych położeniami gwałtownemi, taką ukazywała mu się Andrea przy ostatnich widzeniach, a nadewszystko wówczas, gdy nieszczęśliwa kobieta, przy ulicy Coq-Héron znalazła i utraciła syna.
Ale skoro tylko oddalił się od niej, odległość wywierała wpływ zwykły, gasząc barwy zbyt żywe, miarkując kontury zbyt wydatne. Wtedy gest powolny i zimny Andrei ożywiał się, słowo stawało się dźwięcznem, wzrok podnosił jej długą rzęsę, rzucając płomień wilgotny i pożerający; wtedy, zdawało mu się, że jakiś płomień wewnętrzny zapalał się przy sercu Andrei, a przez alabaster jej ciała widział obiegającą krew i bijące serce.
W takich chwilach nieobecności i samotności, Andrea była prawdziwą rywalką królowej...
Izydor więc stał mu się niemal droższym niż Jerzy, a hrabia, jak widzieliśmy, nie miał nawet tej ulgi, żeby zapłakać nad zwłokami Izydora, tak jak płakał nad Jerzym.
Obaj, jeden po drugim, zginęli za tę kobietę złowrogą, za tę sprawę pełną przepaści.
Za tę samą kobietę i w takąż samą przepaść — i on, Olivier, runie zapewne kiedyś.
Otóż od dwóch dni, od chwili, kiedy Choiseul wręczył mu papiery znalezione przy Izydorze, zaledwie mógł jednę chwilę boleści tej poświęcić.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/721
Ta strona została przepisana.