Więc ten znak królowej, nakazujący mu usunąć się, przyjął jako łaskę, z radością.
Szukał kącika, schronienia, gdzie, znajdując się pod ręką rodziny królewskiej na wszelki wypadek, na wszelkie wezwanie, na pierwszy okrzyk, mógłby przecież pozostać sam jeden ze swą boleścią i łzami.
Znalazł izdebkę na szczycie tych samych schodów, gdzie czuwali panowie Malden i de Valory.
Tam zostawszy sam, zamknąwszy się, siedząc przy stole oświetlonym lampą, wydobył z kieszeni papiery zakrwawione, jedyne szczątki pozostałe po bracie.
Potem, czoło ująwszy w dłonie, z oczyma wlepionemi w te głoski, gdzie żyły jeszcze myśli tego, który już nie żył, pozwolił długi czas spływać z lic na stół łzom gorącym i milczącym.
Westchnął nareszcie, podniósł i otrząsnął głowę, wziął i rozłożył list.
Był on od biednej Katarzyny.
Charny już od kilku miesięcy podejrzewał ten związek Izydora z córką Billota, kiedy w Varennes sam już ojciec mu go wyjaśnił.
Teraz w listach widział tytuł kochanki połączony z charakterem matki, a w wyrazach tak prostych, jakiemi Katarzyna kreśliła swą miłość, widział całe życie kobiety, poświęcone na odpokutowanie za błąd dziewczyny.
Otworzył drugi list, potem trzeci i znowu tam były też same plany przyszłości, też same nadzieje szczęścia, też same obawy, żale, boleści.
Naraz w pośród tych listów natrafił na jeden, którego pismo go uderzyło.
Było to pismo Andrei: list adresowany do niego.
Do listu, papier złożony we czworo, przymocowany był pieczęcią lakową z herbem Izydora.
List ten był pisany przez Andreę, adresowany do niego, a znaleziony pomiędzy papierami Izydora, wydał mu się rzeczą tak dziwną, że zaczął od otworzenia biletu, dołączonego do listu.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/722
Ta strona została przepisana.