Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/73

Ta strona została przepisana.

Gotów na wszystko dla odnalezienia Sebastjana, nie mniej jednak nie chciał skompromitować Andrei, chyba w ostateczności. Uczyni wszystko co będzie można, ażeby sam na sam z nią się zobaczyć.
Próbował drzwi od ganku, nacisnął na guzik i drzwi ustąpiły.
Ponieważ drzwi nie są zamknięte, Andrea nie musi być sama. Ba, chybaby w nadzwyczajnem roztargnieniu!... Ale nie, kobieta sama jedna, mieszkająca w pawilonie, drzwi zamknąć nie zaniedba.
Otworzył więc te drzwi lekko i cichutko, rad, że ma choćby to jedno wnijście w najgorszym razie.
Zeszedł no stopniach peronu i przyłożył oko do żaluzji, która przed piętnastu laty otworzywszy się nagle pod ręką Andrei, uderzyło go w czoło, tej nocy, kiedy ze stu tysiącami talarów w ręku, otrzymanemi od Balsama, przybył oświadczyć wyniosłej dziewicy, że ją chce zaślubić.
Była to żaluzja od okna salonu.
Salon był oświetlony.
Firanki nic wewnątrz zobaczyć nie pozwalały.
Dalej więc odbywał obchód.
Naraz, ujrzał drgające na ziemi i na drzewach słabe światełko, pochodzące z otwartego okna.
Okno to należało do pokoju sypialnego. Poznał on także i to okno, bo tamtędy porwał dziecko, po które przyszedł znów dzisiaj.
Stanąwszy na linji, skąd mógł zapuścić wzrok we wnętrze pokoju, spostrzegł najpierw drzwi od salonu otwarte. następnie w promieniu wzroku oko jego napotkało łóżko.
Na łóżku leżała kobieta zesztywniała, z włosami rozczochranymi, umierająca, dźwięki chrapliwe i gardlane, jak rzężenie śmiertelne, dobywały się z jej ust, a przerywały je niekiedy okrzyki i łkania.
Gilbert podsunął się zwolna po granicy tej linji świetlanej, w której zakres wahał się wstąpić, ale go nie spostrzeżono.
Nareszcie oparł głowę w rogu okiennym.
Nie było już wątpliwości dla Gilberta, że tą kobietą samotną w pokoju jest Andrea.