ła iść za radą, nietylko umarli, lecz i żywi chętnieby ci jej udzielili.
— Umarli czy żywi, niech ci, którzy mogą mówić, mówią, któż wie, czy dobre rady nie będą przyjęte?
— O!... mój Boże, umarli i żywi jednę tylko radę mają dla ciebie Najjaśniejsza Pani!...
— Jaką?...
— Dać się kochać ludowi.
— Czyż to rzeczą tak łatwą być kochanym przez twój lud?...
— Pani, ten lud jest bardziej twoim niż moim, a dowodem to, że cię uwielbiał, gdy przybyłaś do Francji.
— O panie!... o jakiejże to zmiennej rzeczy mówisz: o popularności!...
— Najjaśniejsza Pani... rzekł Barnave, jeżeli ja nieznany, pochodzący z ciemnej sfery, zyskałem tę popularność, o ileż łatwiej byłoby tobie zachować ją lub odzyskać na nowo!... lecz przeciwnie!... zawołał, zapalając się, sprawę swoją, sprawę monarchji, najpiękniejszą i najświętszą ze wszystkich spraw, komuż to powierzyłaś?... jakie głosy i jakie ręce jej broniły?... nigdy jeszcze nie widziano takiej nieznajomości ducha czasu i takiego zapomnienia o genjuszu Francji; o!... patrz!... ja, który pragnąłem, aby mi polecono iść naprzeciw ciebie w tym jedynie celu, ja, który cię widzę, mówię do ciebie, ileż to razy, mój Boże, biegłem; ofiarować ci moje usługi, poświęcić się...
— Cicho!... rzekła królowa, ktoś nadchodzi, pomówimy o tem wszystkiem panie Barnave; jestem gotową zobaczyć się z tobą, wysłuchać cię, i pójść za twoją radą!...
— O. pani!... pani!... zawołał uniesiony Barnave.
— Cicho!.,.. powtórzyła królowa.
— Dano do stołu, Wasza królewska mość rzekł, ukazując się na progu drzwi, służący, którego kroki słyszana.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/732
Ta strona została przepisana.