— Lecz w tejże chwili drzwi się otworzyły i Barnave wszedł z półmiskiem poziomek w ręku.
— Królowa daruje mi, że się tak wejść ośmielam, i król również przebaczyć mi raczy, lecz w ciągu dnia słyszałem kilkakrotnie pana delfina, żądającego poziomek; znalazłszy ten półmisek na stole biskupa, zabrałem go i przynoszę.
Przez ten czas Charny zbliżył się do królowej, lecz ta rzekła prędko:
— Dziękuję, panie hrabio, pan Barnave odgadł moje życzenie, nic już więcej nie potrzebuję.
Charny skłonił się i, nie rzekłszy słowa, wrócił na swoje miejsce.
— Dziękuję ci, przyjacielu Barnave!... rzekł mały delfin.
— Panie Barnave!... rzekł król, niedobry nasz obiad, lecz jeżeli chcesz w nim wziąć udział, sprawisz mnie i królowej przyjemność.
— Najjaśniejszy Panie... odpowiedział Barnave, zaproszenie królewskie jest rozkazem, gdzie każesz mi zająć miejsce?...
— Między królową i delfinem... rzekł król.
Barnave zasiadł, odurzony miłością i dumą.
Charny przypatrywał się tej scenie, lecz najmniejszy cień zazdrości nie dotknął jego serca. Tylko, widząc tego biednego motyla, którego także zaćmił blask zgubny:
— Jeszcze jeden, który się gubi!.. rzekł ze smutkiem; a szkoda go, ten więcej wart od innych!...
Poczem, wracając do prześladującej go myśli:
— Ten list!... ten list!... szeptał, co może być w tym liście?...
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/734
Ta strona została przepisana.