gące pocieszyć króla i królową, gdyby objawy życzliwości, mogły do nich tak łatwo dojść, jak dochodziła złość i urąganie.
Pomimo plakatów, wzbraniających kłaniać się królowi, pan Guihermy, członek Zgromadzenia, odkrył głowę, gdy król przejeżdżał, a gdy chciano zmusić go do włożenia kapelusza:
— Niech się kto ośmieli przynieść mi go! — rzekł, rzucając kapelusz z dala od siebie.
Przy wjeździe na most zwodzony, dwudziestu deputowanych, wysłanych przez Zgromadzenie, oczekiwało na rodzinę królewską, aby ją zabezpieczyć.
Dalej stał Lafayette ze swoim sztabem.
Lafayette zbliżył się do powozu.
— O! panie de Lafayette — zawołała królowa, zaledwie go zobaczywszy — ocal gwardję!
Prośba ta nie była zbyteczna, zbliżano się do punktu niebezpiecznego, a niebezpieczeństwo było groźne!
Przez ten czas przy drzwiach pałacu zaszła scena, której nie brakło poetyczności.
Pięć czy sześć dam królowej, które po ucieczce swej pani opuściły Tuileries, teraz dowiedziawszy się, że królowa wraca, śpieszyły do zamku, aby ją przyjąć.
— Na bok!... krzyknęły straże, nadstawiając ostrza swych bagnetów.
— Niewolnice Austrjaczki! — krzyczały rybaczki, pokazując im pięści.
Naówczas przez bagnety żołnierzy i pogróżki przekupek siostra pana Campan przedarła się naprzód i zawołała:
— Słuchajcie! jestem w służbie królowej od piętnastego roku mego życia, ona wydała mnie za mąż i dała mi wyprawę, służyłam jej, gdy była wszechwładną panią, dziś, gdy jest nieszczęśliwą, czyż mam ją opuścić?
— Ma słuszność!... krzyknął lud — żołnierze, przepuścić je!
I na ten rozkaz, dany przez władzę nieznającą oporu, kobiety zostały wpuszczone do zamku.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/743
Ta strona została przepisana.