Podziękowała poczciwemu człowiekowi i powróciła do swego mieszkania.
Przybywszy tam, upadła, nie żeby odpocząć, lecz żeby modlić się przy klęczniku.
Nie modliła się usty; są chwile, w których wdzięczność dla Stwórcy jest tak wielką, że słów brakuje, lecz ramiona, oczy, serce, cała dusza, całe ciało unosi się ku Bogu!
Była cała pogrążona w modlitwie, gdy wtem drzwi jej pokoju otworzyły się zcicha; odróciła się zwolna, nie pojmując przyczyny, która ją ocuciła z głębokich rozmyślań.
Pokojowa stała w progu, szukając jej oczyma pośród ciemności.
Za pokojową zarysował się cień niewyraźny, lecz któremu instynktem nadała imię i formę.
— Pan hrabia de Charny, rzekła pokojowa.
Andrea chciała powstać, lecz sił jej zabrakło, upadła na klęcznik i odwracając się w połowie:
— Hrabia!... szepnęła, hrabia!
I chociaż znajdował się tam przed jej oczyma, nie wierzyła jeszcze w jego obecność.
Skinęła głową, mówić nie mogła. Pokojowa usunęła się, aby przepuścić hrabiego i zamknęła drzwi, Charny i hrabina zostali sami.
— Powiedziano mi, że pani dopiero wróciłaś... rzekł Charny, czy nie jest z mej strony, niegrzecznie, że już panią nachodzę?
— Nie... rzekła drżącym głosem, nie; jesteś pan pożądanym. Byłam tak niespokojna, iż wyszłam, aby się dowiedzieć, co się dzieje.
— Pani wychodziłaś... czy dawno?
— Od rana, panie; byłam najprzód przy rogatce St.-Martin, później przy Elizejskiej, tam... widziałam... widziałam rodzinę królewską, pana, i uspokoiłam się, na chwilę przynajmniej... Obawiano się o was przy wysiadaniu z powozu; natenczas udałam się do ogrodów Tuileries. Ah, tam!... myślałam, że umrę.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/765
Ta strona została przepisana.