Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/805

Ta strona została przepisana.

Pétion, Laclos, książę Orleański; wszystko żywioły różnorodne, których całem zajęciem będzie wichrzyć zgraję nowych członków, intruzów; to gromada podszczuwaczy, którzy narobią dużo zgiełku, lecz żadnego wpływu mieć nie będą.
— Daj to Boże!... A tymczasem, co myśli uczynić Zgromadzenie?
— Zgromadzenie zamyśla, począwszy od jutra, zgromić ostro mera Paryża, za jego wahanie i brak energji w obecnej chwili. Z tego wypadnie, że poczciwiec Bailly, który ma jednę naturę z zegarem, bo potrzebuje tylko nakręcenia w swoim czasie, aby szedł, zostawszy nakręconym, zacznie działać.
W tej chwili trzy kwadranse na jedenastą uderzyło, i usłyszano lekkie kaszlnięcie straży.
— Tak, tak, rozumiem... szepnął Barnave, czas już, abym sobie poszedł, a jednak zdaje mi się, że mam tysiące rzeczy do opowiedzenia Waszej królewskiej mości.
— A ja, panie Barnave, mam tylko jedno powiedzieć ci, że jestem wdzięczna tobie i twoim przyjaciołom za tyle niebezpieczeństw, na jakie się dla mnie narażacie.
— Niebezpieczeństwo, Najjaśniejsza Pani, jest grą, w której mam wszystko do zyskania, jeżeli zwycięzca lub zwyciężony zasłuży na uśmiech Waszej królewskiej mości.
— Niestety! panie... rzekła królowa, zapomniałam już prawie, co to jest uśmiech! lecz tyle dla nas czynisz, że postaram się przypomnieć sobie chwile, w których byłam szczęśliwą i przyrzekam ci, że mój pierwszy uśmiech będzie dla ciebie.
Barnave skłonił się z ręką na sercu, i wyszedł, cofając się.
— Ale... zawołała królowa, panie Barnave, kiedyż się zobaczymy?
Barnave zdawał się rozważać.
— Jutro petycja i drugie głosowanie Zgromadzenia, pojutrze wybuch i środki zaradcze... w niedzielę wieczorem, będę się starał przyjść, aby zawiadomić Waszą królewską mość, co się działo na placu Marsowym.