zawsze niecierpliwie końca każdej narady, której był członkiem.
Po chwili wyszedł, zostawdając Brissota i Laclosa, kończących petycję według swego uznania.
Laclos prowadził za nim wzrokiem, póki nie zniknął, i przysłuchiwał się oddalającym krokom, póki się drzwi nie zamknęły.
Ta podwójna czynność zmysłów zdawała się go wyrywać z pozornej ospałości, którą pokrywał niezmordowaną działalność; poczem opuszczając się na fotel i rzucając pióro:
— A! mój kochany panie Brissot!... odezwał się, ułóż to podanie, jak ci się podoba, bo co do mnie, usuwam się... Ah! gdyby to szło o jaką złą książkę, jak ją nazywają u dworu, o dalszy ciąg np. „Niebezpiecznych związków”, umiałbym się z tem obejść, ale petycja... petycja... — dodał, ziewając — to mnie ogromnie nudzi.
Brissot przeciwnie, był w swoim żywiole. Przekonany, iż ułoży podanie lepiej niż ktokolwiek, przyjął zastępstwo nieobecnego Dantona, i usuwającego się Laclosa, który ułożywszy się, jak można najwygodniej w fotelu, i zamknąwszy oczy, wpół-drzemiąc gotował się ważyć każde zdanie, każdy wyraz, aby dorzucić przy sposobności jakie zastrzeżenie, gwoli regencji swojego księcia.
W miarę, jak Brissot napisał jakieś zdanie, czytał je, a Laclos potwierdzał lekkiem skinieniem głowy.
Brissot wyjaśnił całe obecne położenie:
1-o. Obłudne lub lękliwe milczenie Zgromadzenia, które nie chciało, czy też nie śmiało powziąć postanowienia co do króla.
2-o. Faktyczna abdykacja Ludwika XVI, ponieważ uciekł, a Zgromadzenie zawiesiło go w czynnościach, kazało ścigać i aresztować. Naród nie zawiesza, nie ściga, nie aresztuje swego króla lub jeżeli to czyni, panujący nie jest już królem.
3-o. Potrzeba obmyślenia środków dla zastąpienia go.
— Dobrze, dobrze, rzekł Laclos przy tem ostatniem słowie.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/808
Ta strona została przepisana.