Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/821

Ta strona została przepisana.

dowali się tam nie dla wiercenia dziur i patrzenia w górę, lecz aby wysadzić patrjotów w powietrze.
Potrzeba było tylko wyciągnąć szpont z baryłki, aby przekonać się, że wino a nie proch zawiera, zastanowić się chwilę, że gdyby się istotnie proch znajdował w baryłce, dwaj spiskowcy zginęliby prędzej i pewniej, niż patrjoci, mniemani winowajcy byliby uwolnieni, lecz są chwilę, w których nikt nie rozważa i nie sprawdza, i raczej nie chce ani rozważać ani sprawdzać.
W jednej chwili mała chmura zmienia się w burzę; gromada ludzi nadbiega. Stąd się wzięli? Nikt nie wie, skąd się wzięli ci, którzy zabili Foulona, Berthiera, Flessella, którzy wywołali dzień 5-ty i 6-ty października? Z ciemności, do której wracają, spełniwszy dzieło zniszczenia.
Ci, ludzie porywają nieszczęśliwego inwalidę i perukarza.
W jednej chwili już ich przewrócono na ziemię; inwalida, kilkakrotnie przebity nożami, nie podniósł się więcej. Perukarza pociągnięto do latarni, zawieszono na sznurze, lecz na wysokości dziesięciu stóp sznur pęka, i nieszczęśliwy spada żywy, broni się przez chwilę, lecz, spostrzegłszy głowę swego towarzysza na ostrzu piki: — „Jakim sposobem znalazła się zaraz pika?“ — krzyknął przeraźliwie i zemdlał. Natenczas ucięto, a raczej odpiłowano mu głowę, i znów, znalazła się druga pika dla przyjęcia krwawego trofeum.
Chęć obnoszenia tych głów po Paryżu ogarnęła tłum natychmiast, i dwaj właściciele pik z zatkniętemi głowami nieszczęśliwych, w towarzystwie setki podobnych im bandytów, wśród śpiewów skierowali się w ulicę Grenelle.
O dziewiątej godzinie oficerowie municypalni, znaczniejsi obywatele, z woźnymi i trąbami, ogłaszają na placu Palais Royal dekret Zgromadzenia, i środki karcące, jakie pociągnie za sobą wszelki opór temu dekretowi, gdy przez ulicę Saint Thomas-du-Louvre nadchodzą mordercy.
Okoliczność ta wytworzyła smutne położenie dla municypalności bo, jakkolwiek surowemi byłyby środki przez